niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 3
Wieczorem, gdy miałem zamiar zakopania się w łóżku, aby oglądać filmy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zakląłem cicho pod nosem wiedząc, że jest to Enzo. Na pewno chce mnie gdzieś wyciągnąć, a ja chciałem spędzić ten wieczór sam, leniąc się w łóżku. Otwarłem drzwi i jak się okazało, nie myliłem się.
- Ubieraj się, za chwile wychodzimy. - powiedział zadowolony trzymając w jednej ręce piwo, a w drugiej papierosy. Jak na każdego Włocha przystało - paliłem, a on razem ze mną.
- Chciałem się umyć.
- to zrób to, ale szybko. Wychodzimy na miasto stary! Wakacje się zaczynają! - krzyknął. Jakiś sąsiad uchylił drzwi i spojrzał na nas wrogo.
- Cisza! Ja już nie mam wakacji od 50 lat, więc zamknijcie się, bo pracuję. - powiedział surowo.
- Ale my mamy i proszę to uszanować. - Enzo odwrócił się do niego, a ja dałem dłoń na twarz. Co za debil.
- Jesteś tępakiem tępakiem.. - wyszeptałem. - Będę gotowy do 20 minut. Z kim idziemy?
- z Ugo i Agnese. - odparła i skierował się do swojego mieszkania. - Ruuuchy! - zawołał. Ja wróciłem do siebie, a konkretnie skierowałem się prosto do łazienki.

Po krótkim prysznicu ubrałem szybko dżinsowe spodenki po kolana i czarny T-shirt z nadrukiem clowna jadącego na rowerze. Ubrałem na prawą rękę złoty zegarek, zabrałem portfel, telefon i wyszedłem z mieszkania. Na schodach siedział już Enzo i bawił się swoim LG. Ubrany tak jak przedtem.
- Nareszcie stary! - wstał i zaczął zbiegać po schodach, a ja z nim.
- Muszę zadzwonić do mamy. - wybrałem numer i przyłożyłem telefon do ucha. Odezwała się poczta głosowa. Po usłyszeniu sygnału, nagrałem wiadomość.
- Idę z Enzem na miasto, jakby coś się działo to dzwoń. -  rozłączyłem się. Wyszliśmy przed kamienicę.
- Gdzie oni będą?
Ruszyliśmy w stronę centrum.
- Przy fontannie. Zahaczymy o pizzerie? - zapytał patrząc w kierunku budynku, z którego dobiegała głośna muzyka. To jedyna taka pizzeria w Bari. Kelnerzy włącznie z samym pizz-menem tańczą do rytmu starej, włoskiej muzyki. Wspomniałem o tym, że śpiewają?
- Mówiłeś, że czekając. Pohamuj swój głód.
- A Ty dzisiaj pijesz?
- Czemu miałbym nie pić? Tego nigdy nie zaszkodzi. - zacząłem się śmiać.
- Tak, ale dzisiaj coś pieprzyłeś, że..
- Picie to nic złego. Picie z umiarem, to już coś poważnego.. - powiedziałem poważnym tonem, a chłopak zaczął się śmiać.
- Wiesz co? I tutaj widać, że razem się wychowaliśmy! - poklepał mnie po plecach.
- Ta, od małego te same nawyki. - zaśmiałem się i spojrzałem w stronę restauracji.
- Czy to.. Czy to nie Tina? - wskazałem na dziewczynę, która siedziała przy stoliku wystawionym na dworze. Wszystkie osoby, które przy nim siedziały żywo o czymś rozmawiały, tylko ona jedyna siedziała z wzrokiem wbitym w stół.
- Mnie pytasz? To Twoja laska. - odparł.
- Nie jest moja..
- Jeszcze. Idź, przywitaj się. - popchnął mnie w jej stronę. Potknąłem się i upadłem na płotek. Usłyszałem jak Enzo się śmieje. Natychmiast wyprostowałem się i zobaczyłem jak Tina na mnie patrzy. Śmiała się.
- Hej, chciałem tylko.. powiedzieć hej. - powiedziałem i pomachałem jej ręką. Ona na to jeszcze bardziej zaczęła się śmiać i odmachała. Z uśmiechem na twarzy cofnąłem się kilka kroków do tyłu.
- Jesteś martwy człowieku. - powiedziałem do przyjaciela. On w odpowiedzi parsknął śmiechem.
Skierowaliśmy się ponownie w stronę fontanny. Mijało nas mnóstwo ludzi, których w ogóle nie kojarzyłem. Wakacje i wszyscy się zjeżdżają. Chyba to najbardziej kocham w tym mieście - zawsze są tutaj ludzie.
Gdy byłem mały biegałem po tym mieście jak oszalały, pewnie dlatego znam wszystkie tutejsze zakątki.
- Znów rozmyślasz o Tinie? - Enzo dźgnął mnie w ramię.
- Nie, o Bari. - uśmiechnąłem się smutno przypominając sobie wszystkie spacery z moim tatą po tych uliczkach. On kochał spacerować i chodzić na różne wycieczki, dlatego co jakieś weekend wyjeżdżaliśmy w północ, do gór. Teraz już nawet nie pamiętam jakie to uczycie spacerować po nich.
- Wiem o czym myślisz, przestań. Wakacje, nie możesz być smutny. - poklepał mnie po plecach. Kochany przyjaciel, zawsze potrafi czytać w moich myślach.
Szybko doszliśmy do celu. Ugo i Agnes siedzieli na fontannie. Trzymali się za ręce i rozmawiali.
Ugo to wysoki blondyn starszy od nas o 2 lata. Jest dobrze zbudowany i ma duże szczęście, że ma przy sobie Agnes. Chłopak chodzi z bogatej rodziny, jednak źle się w nie czuje, bo oni go nie akceptują, nie wiadomo dlaczego. Jest sympatyczny, ale potrafi być wredny. Agnes to średniej wysokości brunetka, która jest bardzo zakochana w Ugo. Jest bardzo oddana w tym związku, dla niego zrobiłaby wszystko. Podeszliśmy bliżej, gdy nas ujrzeli wstali. Obydwoje z uśmiechali na twarzy.
- Cześć. - podałem rękę Ugo, a Agnes przytuliłem. Enzo zrobił to samo.
- Idziemy na plaże? - zapytał Ugo. Wszyscy przytaknęli. - Ale idziemy tamtędy. - wskazał na drogę, którą przyszliśmy. - Muszę kupić wino, mamy dzisiaj rocznicę. - objął Agnes w talii. Zawróciliśmy i ponownie weszliśmy w uliczkę pełną butików.
- Jak się macie chłopaki? - zapytał.
- Cosimo przeżywa swoje pierwsze, poważne zakochanie. - odezwał się Enzo.
- To bardzo dobrze. Kim jest ta szczęściara?
- Za chwile ją zobaczysz w pizzerii, pokażę Ci ją. - ponownie odpowiedział za mnie mój przyjaciel.
- A u Ciebie Enzo? Jak Twoje zakochanie? Bo widzę jak na razie, że zajmujesz się sercem swojego przyjaciela. - odezwała się Agnes. Ugo i ja zaczęliśmy się śmiać, a twarz chłopaka nagle stała się poważna.
- U mnie ze sprawami miłosnymi wszystko okej.
- Zakochał się w lasce, z którą ma kontakt, ale boi się ją zaprosić na randkę. Blondyn. - powiedziałem i pokazałem mu język, a Ugo i jego dziewczyna wybuchnęli śmiechem.
- No, faktycznie. Myślałem, że jesteś trochę bardziej odważny. - blondyn nie potrafił zapanować nad śmiechem.
- Czekaj.. ja też znałam chłopaka, który bał się zaprosić dziewczynę na randkę i ona go wyręczyła.. - odezwała się dziewczyna. Ugo natychmiast ucichł. - Czekaj, to czasem nie byłeś Ty, Ugo? - uniosła głowę i spojrzała na niego. Tym razem to my zaczęliśmy się śmiać.
- Wbrew pozorom jestem bardzo wstydliwy.
- Czekaj, a kto dwa lata temu, w wakacje rozbierał się na plaży po pijaku i mówił 'ludziska! zero wstyduuu! Pokój wszędzie!' - zakrzyczałem, Enzo zaczął się śmiać, a blondyn odwrócił głowę.
- Nie, nie mów, że to byłeś Ty! - dziewczyna wskazała na niego palcem i zaczęła się śmiać.
- Byłem pijany, to się nie liczy. - zmienili temat i zaczęli mówić, a ja przestałem ich słuchać i zatopiłem się w myślach. Wspominając imprezy przypomniała mi się pierwsza impreza z Jen. Kiedyś nie przyjaźniliśmy się tak bardzo jak teraz. W gimnazjum chodziłem do niej tylko na lekcje prywatne, rozmawialiśmy dużo, ale pod koniec ostatniej klasy, na ostatnich zajęciach zapytała czy nie chciałbym wpaść do niej na urodzimy. Oczywiście przyszedłem, jakbym miał nie przyjść? Impreza była genialna, pierwszy raz się upiłem i  to jeszcze z własną nauczycielką. Do dzisiaj mi to wypomina. Od tamtego czasu spotykamy się regularnie i wiemy o sobie wszystko.
- A to jest ukochana Cosima. - to zdanie przywróciło mnie do teraźniejszości. Zobaczyłem jak Ugo idzie w stronę restauracji, w stronę Tiny. Chwyciłem Enza za koszulkę i przeciągnąłem w bok.
- Po co mu to mówiłeś?! Nie wiadomo co jej nagada, bałwanie. - nie ukrywałem złości. Powinien wiedzieć, że tak się nie robi. Tylko on wiedział kto mi się podoba i wszystkim to rozgaduje. Odwróciłem się i ujrzałem jak Tina wstaje i idzie w naszym kierunku, obok Uga. On coś do niej mówił, a ona się tylko uśmiechała.
- Poznałem Twoją koleżankę, nie masz nic przeciwko, żeby szła z nami, prawda? - zapytał z uśmiechem i stanął obok Agnes.
- Nie, jasne, że nie. - poczułem jak robi mi się gorąco. Ona idzie z nami? To powiększa moje szanse.Oni ruszyli do przodu, a ja z Tiną szliśmy parę kroków za nimi.
- Co on Ci powiedział? - zapytałem.
- Kiedyś Ci powiem, ale to nie odpowiedni moment. - uśmiechnęła się i założyła ręce na klatce piersiowej.
- Przerwaliśmy Ci rodzinną kolację?
- Tak i szczerze jestem wam za to bardzo wdzięczna.
- Dlaczego?
- Moja rodzina jest nudna, nie pasuję do nich. Tylko moja siostra się wyróżnia, ale niestety.. Studiuje.
- Na pewno nie jest tak źle. - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie i parsknęła śmiechem. - Dobra, wstrzymuję się, wypowiem się, gdy ich poznam. Gdzie siostra studiuje?
- Nie chciałbyś. - odparła od razu. - W Polignano. Tęsknię za nią tak bardzo, ale nie miałabym czasu na naukę, gdybym do niej jeździła.
- Ale teraz będą wakacje, to wraca?
- Nie, właśnie. Leci z chłopakiem do jego rodziny we Francji i wraca dopiero za miesiąc. Także..
- Mogę Ci ją zastąpić, jeżeli nie masz się komu wygadać. - zaoferowałem się, a ona zaczęła się śmiać. - Wiesz.. mogę pożyczyć jej kosmetyki, założyć perukę, ubrać jak ona.. wszystko jest możliwe. - Dziewczyna zaczęła się jeszcze głośniej śmiać.
- Moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. - jęknęła i ponownie zaczęła się śmiać. Zatrzymała się i zgięła w pół. Nie potrafiła opanować śmiechu.
- Co z nią? - zapytał Ugo i zaczął się śmiać. - Ale zajebisty śmiech.
Dziewczyna uniosła kciuk w górę, ale wciąż nie przestała się śmiać.
- Coś Ty jej powiedział? - zapytał Enzo. Ja wzruszyłem ramionami.
- Sklep nam zamkną. - skrzywił się. Ugo także nie potrafił opanować śmiechu, ale podszedł do mnie.
- Serio, weź ją na ręce, albo nas dogońcie czy coś. - poklepał mnie po ręce i podszedł do Agnes wciąż się śmiejąc. - Ta dziewczyna ma zajebisty śmiech. - skomentował i poszli.
- Tina musimy..
- Nie dam rady. - wciąż się śmiała. - Chyba.. chyba mi coś zadziałało. - zaśmiała się jeszcze głośniej.
- Sama tego chciałaś. - powiedziałem sam do siebie i zwinnym ruchem zabrałem ją na ręce. Ona nie przestając się śmiać zarzuciła mi ręce na szyi.
- Piłaś coś? Takie skromne pytanko.
- Oprócz wina do kolacji, nic! Przysięgam. - wyszczerzyła się. Wraz z naszymi krokami jej śmiech malał.
- Twoja dziewczyna wciąż się śmieje? - zapytał Ugo, gdy stanęliśmy przy sklepie na plaży.
- Nie jesteśmy razem. - poprawiłem skromnie. - Po drugie, tak. - spojrzałem na nią, a ona się uśmiechała.
- Przestałaś? - zapytałem. - Niemożliwe. Postawić Cię?
Tina przytaknęła, więc postawiłem ją na piasku.
- Szczerze? Udawałam przez większość, żebyś mnie niósł. Dziękuję. - uśmiechnęła się i poszła w kierunki morza.
- Ale się dałeś wykorzystać. - zaśmiał się Enzo.
- Kłamczuszka. - szepnąłem patrząc w oddalającą się sylwetkę dziewczyny.
***
Dwie godziny wciąż siedzieliśmy na brzegu morza. Agnes i Ugo już trochę upici, Enzo w sumie też. Tylko ja i obok siedząca mnie Tina wypiliśmy po piwie. Dziewczyna opierała o mnie swoją głowę i patrzyła w morze. Od dłuższego czasu się nie odzywała.
- O czym myślisz? - zapytałem.
- O seksie! - odezwał się Enzo i zaśmiał się głupkowato.
- Nie myśl o czymś co Cię nigdy nie spotka. - zgasił go Ugo i położył głowę na brzuchu Agnes.
- Mówiłem do Ciebie. - skierowałem wzrok na Tinę. Dziewczyna usiadła po 'turecku'.
- O dzieciństwie. Zawsze tu przychodziłam z bratem i siostrą, gdy byłam młodsza. Miałam nawet chłopaka. - zaśmiała się cicho. - Życie dziecka było takie niewinne, bezproblemowe.. - szepnęła.
- Też tak uważam.. Ale patrząc z innej perspektywy, to mimo tych wszystkich problemów nastolatków, też mają zajebiste życie. Pierwsze zakochania, przyjaźnie. Jak było się dzieckiem, nie znało się tego. Nie było poważnych przyjaźni ani niczego podobnego.
- O nie, Cosimo znów na wieczór staje się filozofem. Stary zakażę Ci pić. Nawet jedno piwo na Ciebie źle wpływa. - odezwał się mój przyjaciel. Ugo, Agnes i Tina zaśmiali się.
- Co się czepiasz mojej filozofii, co?
-Zawsze po pijaku napieprzasz o nie wiadomo czym. Zawsze.
- Nie pił..
- Przestańcie się kłócić, bo mnie za chwile zacznie głowa boleć. - przerwał nam Ugo i wstał. - Idziemy się kąpać? - wskazał na morze. Wszyscy, oprócz Tiny wstaliśmy bez słowa. Ugo, Agnes i Enzo zdjęli koszulki i skierowali się w stronę wody, ja natomiast kucnąłem przy dziewczynie i oparłem się o jej kolana.
- Czemu nie idziesz pływać? - zapytałem.
- Nie mam ochoty, ale Ty idź. - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Nie zostawię Cię samej. Przejdziesz się? - wyprostowałem się i podałem jej dłoń. Dziewczyna wstała, otrzepała się od piasku. Poszliśmy w stronę baru, w którym jutro miała odbyć się impreza. Teraz dochodziła północ, a tam wciąż był tłum ludzi.
- Za niedługo będę musiała wracać. - szepnęła i stanęła w miejscu patrząc na wodę
- Mogę Cię odprowadzić. - zaoferowałem.
- Nie trzeba, kierowca ojca po mnie przyjedzie. - usiadła, a ja obok niej.
- Długi spacer, muszę przyznać. - zacząłem się śmiać.
- Możemy iść dalej, jeżeli chcesz.
- Nie no, możemy zostać. Może naszła Ci chęć pływania?
- Hm.. - zastanowiła się chwile. Z jej twarzy ani na sekundę nie zniknął uśmiech. - W sumie to mogę. Ale nie rozbieram się. - wstała i spojrzała na mnie.
- Nie mów, że jesteś kolejną dziewczyną w pięknym ciałem z kompleksami. - zdjąłem koszulkę i wstałem.
- Nie, mam po prostu coś czego nienawidzę i nie chcę, aby ktoś to zobaczył. - szepnęła.
- Oh, wy kobiety. - jęknąłem i ruszyłem w kierunku wody. Wskoczyłem, zanurkowałem. Gdy się wynurzyłem dziewczyna stała obok mnie.
- Ale masz włoski. - zaczęła się śmiać i poczochrała mnie po głowie. Byliśmy zanurzeni po pępek. Wskazałem na jej głowę i zacząłem się udawanie śmiać. Szybko chwyciłem ją w talii i skoczyłem w bok zanurzając ją i siebie przy tym w wodzie.
- O Ty, nie żyjesz! - krzyknęła poprawiając włosy. Zacząłem się śmiać.
- Teraz można i Ciebie czochrać. - wybuchnąłem śmiechem, a ona zaczęła mnie chlapać i skoczyła w moją stronę. Zrobiłem udany unik i zacząłem się śmiać. Tina ponownie się zanurzyła.
- Dobra, nie chce mi się. Zgoda? - podała mi rękę i przybliżyła nieco. Wzruszyłem ramionami pewien, że niczego nie zrobi. Dziewczyna jednak w ostatniej chwili skoczyła na mnie i zanurzyła moją głowę w wodzie. Gdy się wynurzyłem usłyszałem śmiech Tiny. Wiele razy słyszałem jej śmiech, ale nigdy nie był taki szczery i głośny. Uśmiechnąłem się, chciałem coś powiedzieć, ale dziewczyna mi  przerwała.
- Słyszysz coś? - zapytała.
- No, muzykę z baru.
- Nie, nie. Chyba.. Chyba mój telefon dzwoni. - szepnęła. Chwilę jeszcze nasłuchiwała i rzuciła się biegiem na brzeg. Ja za to zanurkowałem z otwartymi oczami. Widziałem kilka rybek. Woda na dnie była chłodna, to najbardziej lubię, gdy wokoło jest gorąco. Usłyszałem zmieszany krzyk. Wynurzyłem się z wody i spojrzałem w stronę brzegu.
- Cosimo! - Tina do mnie machała. Nurkując nie spostrzegłem,że odpłynąłem trochę dalej. Zacząłem płynąć w jej stronę. Ostatnie parę metrów przeszedłem.
- Muszę wracać. Kierowca tu jedzie. - oznajmiła wykręcając włosy.
- Masz, wytrzyj się tym. - podałem jej swoją koszulkę.
- Nie trzeba. Ubierz ją. - uśmiechnęła się. Zabrała telefon i spojrzała na mnie.
- Odprowadzić Cię do parkingu? To parę kroków. - zaproponowałem, a ona przytaknęła. Chwilę szliśmy w ciszy.
- Dziękuję Ci bardzo za miły wieczór.. - powiedziała.
- Ja jutro będę dziękował Tobie.. z resztą podziękuj Ugo, ja jakoś nie miałem odwagi do Ciebie podejść. - przyznałem, a ona zaczęła się śmiać.
- Wiem, mówił mi.
- Właśnie, co on Ci mówił?
- Mój kierowca już jest.. - wskazała na czarnego mercedesa stojącego na parkingu. Dziewczyna uśmiechnęła się i ruszyła w jego stronę.
- Zaczekaj. - chwyciłem ją lekko za dłoń i przyciągnąłem.
- Co Ci powiedział? - powtórzyłem pytanie. Tina uśmiechnęła się tajemniczo.
- Powiedziałam Ci już.. Kiedyś Ci powiem.. - cofnęła się kilka kroków, odwróciła i pobiegła do auta zostawiając mnie samego. Co on jej mógł powiedzieć? To mi chyba nigdy nie da spokoju. 



A oto Ugo i Agnes.

2 komentarze:

  1. Ładnie ! Masz potenszjal ! *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu ! Podoba mi się :) Czekam na nn !
    W wolnej chwili zapraszam do mnie !
    http://aleksandrasstyle.blogspot.com/ ;)‎

    OdpowiedzUsuń