poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 13
Razem z Enzem czekaliśmy przed domem z kwiatami dla naszych pięknych dziewczyn. Opieraliśmy się o murek i patrzyliśmy na drzwi.
- Ile można się malować? - zapytałem, a chłopak zaczął się śmiać.
- To kobiety, im trzeba dać czas.
Spojrzałem na zegarek pokręciłem głową.
- Czekamy już 20 - ścia minut. - szepnąłem i spojrzałem za siebie. Zobaczyłem chłopaka idącego w naszą stronę. Czarnymi szortami i białą koszulą chyba chciał podkreślić, że czuje się przystojnie, ale niestety. Nie jest taki. Kiedy tylko go zobaczyłem - zdenerwowałem się.
- Cześć wam. - powiedział uśmiechając się.
- O, hej Paul. - Enzo odwrócił się do niego przodem i podał mu rękę. Ja też byłem zmuszony do zrobienia tego.
- Czekacie na dziewczyny?
- Jak widać. - odpowiedziałem znudzony.
- Coś mi się wydaje, że Ty mnie kolego nie polubiłeś. - spojrzał na mnie i oparł się bokiem o murek.
- Zamieniłem z Tobą nawet nie dwa zdania i tak sądzisz? - prychnąłem. - Ale tak, masz racje. Jakoś nie przypadłeś mi do gustu, może przez ten fałszywy, przesłodzony uśmieszek.
- Laski się zawsze nabierają.
- Ja nie jestem laską, więc wpadłeś.
- Nie mówię o Tobie. - odparł spokojnie. - Nie tylko do Ciebie się dzisiaj uśmiechałem.
- Jeżeli chodzi Ci o Tinę, to powinieneś wiedzieć, że ona nie jest głupia i nie nabierze się na Twoje uśmieszki.
- Skąd ta pewność?
- Bo jest mądra. - spojrzałem na niego. - Daj jej lepiej spokój. - poklepałem go po ramieniu.
- Możesz mnie nie dotykać, kolego? - rozzłościł się.
- Nie jesteśmy kolegami. - uśmiechnąłem się tak, jak on to robił przedtem. - I lepiej daj jej spokój.
- Niczego mi nie zabronisz. - wyprostował się, napiął i zacisnął pięści. Zrobiłem to samo.
- Zobaczysz, że wybierze mnie. - powiedział przez zęby. Zaśmiałem się gorzko, choć wcale nie było mi do śmiechu. Boję się nawet bardzo, że to co mówi okaże się prawdą i Tina dojdzie do wniosku, że chce wrócić do swojego byłego.
- Jesteśmy gotowe. - usłyszałem szczęśliwy głos Monici. Po chwili poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę. To była Tina.
- Co Ty taki spięty, kochanie? - zapytała całując mnie w policzek.
- Tak wyszło. - rozluźniłem się i splotłem nasze palce. - Idziemy?
- Tina, błagam powiedz, że to jest blisko. - jęknęła jej przyjaciółka. - Ubrałam takie szpilki, że nie wiem czy dojdę.
- Trzeba było myśleć i ubrać takie buty jak ja. - dokuczyła, a ja automatycznie spojrzałem na jej stopy. Na dzisiejszą feste włożyła czarne baleriny, dżinsowe postrzępione krótkie spodenki i koszulę bez rękawów w kolorze mięty.
- Wyglądasz pięknie kochanie. - szepnąłem jej do ucha. Objąłem w pasie i przyciągnąłem do siebie.
- Przesadzasz. - zauważyłem jak się zaczerwieniła i uśmiechnęła. Oparła delikatnie głowę o moje ramię
- Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem. Włączając aktorki, modelki i w ogóle wszystkie kobiety. - szepnąłem tak, aby tylko ona mogła to usłyszeć. Przygryzłem lekko jej ucho, a ona się zaśmiała. Czułem na sobie wzrok Paula, chyba nie był zadowolony.
- Co mnie tak dzisiaj komplementujesz?
- Nie mogę? -zapytałem marszcząc brwi. - Powinienem Ci mówić komplementy, gdy tylko mogę. - pocałowałem ją w policzek.
- Błagam, Tina! - usłyszeliśmy jęk Monici i oboje popatrzyliśmy na nią w tym samym czasie. - Powiedz, że za chwile dojdziemy.
- Uszczęśliwi Cię to? - Enzo zrobił zboczoną minę, a ja się zaśmiałem.
- Niech Twój boy Cię zaniesie. - poradziłem dziewczynie, która uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na chłopaka. On podniósł ją i trzymał na rękach. Ona wtuliła się do niego i zaśmiała.
- Może mnie też tak poniesiesz? - zapytała szeptem dziewczyna.
- Jeżeli tylko chcesz księżniczko. - uśmiechnąłem się, a ona się zaśmiała.
- Ty na prawdę jesteś gotowy zrobić dla mnie wszystko.
- Owszem. - założyłem jej odstające włosy za ucho.
- Paul, dlaczego się nie odzywasz? - zapytał dokuczliwie Enzo, a ja spojrzałem znacząco na przyjaciela.
- A co mam mówić? - warknął i wsadził dłonie do kieszeni.
- Cokolwiek. - spojrzałem na niego, a on popatrzył na mnie wzrokiem pełnym nienawiści. Ups.
- Nie rozumiem, zawsze jesteś w dobrym nastroju. - odezwała się Tina przejeżdżając dłonią po mojej klatce mięśniowej. - Uwielbiam Twoje mięśnie. - szepnęła nie zwracając uwagi na chłopaka, który chciał jej coś właśnie odpowiedzieć.
- A ja Twoje. - zażartowałem, a dziewczyna naprężyła ramię.
- Tina zawsze była tą silniejszą  w naszej przyjaźni. - powiedziała Monica wciąż przytulona do Enza. - Zawsze było tak, że ona biła wszystkich, którzy złamali mi serce, a ja potrafiłam każdego zgasić. Każdego, bez wyjątku, więc uważaj Paul. - ostrzegła go dziewczyna. Tina i Enzo spojrzeli na dziewczynę pytającym wzrokiem, natomiast ja popatrzyłem na chłopaka, który zmarszczył brwi.
- O co Ci niby chodzi? - warknął kolejny raz.
- A oto, że znam się na ludziach i wyczuwam Twoją fałszywość. - powiedziała prosto z mostu patrząc na niego. - Wiem, że tylko udajesz miłego względem nas, a tak naprawdę chcesz zbliżyć się do Tiny, która jest teraz w związku, a Ciebie to boli, bo nie możesz nic zrobić. 
- Ktoś Cię tu chyba rozgryzł, stary. - powiedziałem w tym samym czasie z Enzem. Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem, a Tina zmarszczyła brwi i spojrzała na niego.
- Rozmawialiśmy o tym na plaży, myślałam, że Ci przejdzie. - westchnęła i spojrzała na mnie. - To przez niego byłeś taki spięty jak wyszłam z domu?
- Może. - syknąłem patrząc na chłopaka, który szedł wciąż wyprostowany z wysoko podniesioną głową. Przypominając sobie jego słowa, najchętniej uderzyłbym go teraz z pięści w twarz.
- Słuchaj. - dziewczyna odeszła ode mnie i podeszła do chłopaka. On spojrzał na mnie zwycięsko, a ja się zaśmiałem, bo dobrze wiedziałem co go czeka. - Mówiłam Ci to ostatnio, gdy do mnie dzwoniłeś, mówiłam Ci to na plaży i powiem Ci to teraz.. Nie kocham Cię, Paul. Jedyne czego chcę od Ciebie to przyjaźni. Wiesz kogo kocham? Tego pajaca. - wskazała na mnie palcem, a ja spojrzałem na moją piękność z uśmiechem. Wyciągnąłem rękę w jej stronę, a na podeszła szybkim krokiem i splotła nasze palce.
Nasze dłonie były dla siebie stworzone, idealnie pasowały. Przejechałem kciukiem po jej miękkiej skórze.
- Naprawdę mnie kochasz? - nachyliłem się do niej, a ona spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Jasne, że tak, bałwanie. - uśmiechnęła się szeroko.
- I tak.. - wyszeptałem jej prosto do ucha i musnąłem je ustami. Przeszły ją ciarki, zawsze tak reagowała, gdy moje usta dotykały jej części ciała. Zawsze miałem z tego satysfakcję. - Ja kocham Cię bardziej.. - pocałowałem ją w szyję.
- Wygrana! - krzyknął Enzo i podskoczył. - Słysze muzyke.. i to głośno. - opuścił dziewczynę na asfalt i chwycił ją za dłoń. Faktycznie, słychać było muzykę i to niedaleko. Jeszcze parę metrów i będziemy na miejscu.
- Ten wieczór będzie perfekcyjny. - stwierdziłem zaciągając się powietrzem.
- No, bo się spi.. - Ezno nie dokończył, bo wybuchnął śmiechem. - Ty nie pijesz, współczuję. - powiedział, gdy się nieco uspokoił.
- Co, odwyk? - wtrącił Paul.
- Jeszcze tu jesteś? - odezwała się Monica, którą przysięgam, pokocham jak najlepszą przyjaciółkę!
- Nie mówię do Ciebie, więc zamknij się Ruda. - warknął. Wszyscy napięcie się odwróciliśmy. Najbliżej niego podeszła Tina, która była skora do walki, ale trzymałem ją za rękę przez co ją uspokoiłem.
- Jeszcze raz odezwiesz się do Monici.. - Enzo niestety się nie uspokoił. Popchnął Paula z dużą siłą do tyłu. - To oberwiesz, rozumiesz? - przyłożył mu pięść do twarzy. Monica na szczęście odciągnęła go od szatyna, który tylko uśmiechnął się fałszywie.
- Niech Cię powstrzymuje, lepiej dla Ciebie. - puścił mu oczko. - Pasujecie do siebie, Ruda z narwanym. - parsknął śmiechem.
- Mnie nikt nie powstrzymuje. - podszedłem do niego i uderzyłem go w twarz z pięści. Chłopak zrobił kilka kroków do tyłu po czym spojrzał na mnie rozzłoszczony. Wziął zamach, chciał mnie uderzyć, ale zrobiłem unik przez co chłopak uderzył w powietrze. Niestety nie zdążyłem zrobić uniku do jego kolejnego ciosu. Paul kopnął mnie z kolana w żebro, zawyłem głośno i upadłem na kolana nie mogąc złapać oddechu. Zrobiło mi się słabo i niedobrze. Wszystko zaczęło mi się rozmywać. Jedyne co usłyszałem to zgłuszony krzyk Tiny, jedyne co zobaczyłem to Enza bijącego Paula. Zemdlałem z bólu.

- Obudź się, matole! - usłyszałem niewyraźnie i cicho głos przyjaciela. - Cosimo. - usłyszałem już głośniej. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak Enzo bierze zamach, aby uderzyć mnie z otwartej dłoni w twarz, ale Tina, która patrzyła na mnie załzawionymi oczami, powstrzymała go, gdy spojrzała w moje już otwarte oczy.
-Boże, Cosmo..- jęknęła i objęła mnie czule, a ja poczułem mocny ból żebra. Jęknąłem przez co dziewczyna oddaliła się ode mnie.
- Co z nim? - zapytałem siadając.
- Spokojnie, załatwiłem go. - odezwał się przyjaciel. W jego oczach ujrzałem błysk szczęścia, troskę i złość.
- Pomożesz mi? - wyciągnąłem dłoń w jego stronę. On wstał i pomógł mi się podnieść. Kątem oka spojrzałem na Tinę. Była przerażona i patrzyła na mnie z troską. Podwinąłem koszulę i zobaczyłem duże, sine i czerwone miejsce. Skrzywiłem się na ten widok.
- Wróćmy do domu. - nakazała Tina, a ja się zaśmiałem udając, że to nie boli.
- Daj spokój kochanie, nic mi nie jest. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło. - Możemy iść.
- Idźcie. - odezwał się przyjaciel i spojrzał na dziewczyny. - Ja muszę mu coś powiedzieć o naszym dzisiejszym planie. - wyjaśnił i cofnął się ze mną o kilka kroków. Dziewczyny wzruszyły ramionami i poszły przed siebie.
- Co jest? - zapytałem.
- Znam Cię od zawsze i wiem kiedy kłamiesz, matole. - skarcił mnie. - Powiedz jej prawdę, że umierasz z bólu.
- Nie, chcę spędzić ten wieczór z dziewczyną i przyjaciółmi.
- Wiesz ile mamy jeszcze wieczorów? Widzę ból w Twoich oczach, a ona.. - wskazał głową na Tinę, która stała z Monicą niedaleko. - Gdy tylko w nie spojrzy, ujrzy to co czujesz i dowie się, że kłamiesz. - uderzył mnie w czoło. - W związku musisz być szczery.
- Nie chcę zepsuć jej tego wieczoru, ogarniasz? - warknąłem. - Chciała go tak bardzo spędzić z nami, a teraz co? Samego do domu mnie nie puści.
- Festa trwa do jutra. - oznajmił. - Więc wracaj teraz z nią do domu, kuźwa!
- Nie, dam radę. - poklepałem go po ramieniu i odszedłem.
- Pewnie kurwa!  - usłyszałem, ale nie przejąłem się tymi słowami. Podszedłem pewnie do dziewczyny i chwyciłem ją za dłoń.
- Wszystko okej? - zapytała próbując spojrzeć w moje oczy, ale odwróciłem wzrok. Co do tego Enzo miał racje. Kiedy tylko spojrzy w moje oczy, zobaczy, że cierpię. - Pokłóciliście się?
- Nie, nie. Po prostu mamy inne zdania. - powiedziałem nieco głośniej, żeby mógł to usłyszeć.
- Okej, więc.. Chodźmy. - ruszyliśmy w stronę co raz to głośniejszej muzyki, tym razem bez słowa. Było dziwnie, niezręcznie jakby nasza czwórka bała się odezwać. Nie wiem co to spowodowało, czy moje omdlenie, Paul czy mała sprzeczka z przyjacielem?
- Muszę iść na piwo. - odezwał się Enzo, gdy stanęliśmy przed wejściem na rynek, gdzie wszystko się działo.
- To ja idę z Tobą. - Monica wtuliła się do jego ramienia.
- A my co robimy? - spojrzałem na dziewczynę, która uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Zdzwonimy się. - spojrzała na Monicę z uśmiechem i pociągnęła mnie w sam środek tłumu.
- Zrobisz coś dla mnie? - mimo, że dziewczyna szła obok mnie i nie była dużo mniejsza, musiała krzyknąć. Gdyby powiedziała to normalnie to rozmowy wszystkich ludzi wokoło, muzyka i przeróżne dźwięki - zagłuszyłyby ją.
- Pewnie.
- A umiesz strzelać?
- Nikogo nie zastrzelę, skarbie. - powiedziałem do jej ucha, a ona wybuchnęła śmiechem.
- Jesteś głupi. - pociągnęła mnie za rękę. Podeszliśmy do jakieś przyczepy i szybko zorientowałem się o co jej chodziło. Strzelnica. Strzelanie do kaczek, wygrywanie jakiś pierdół i te sprawy.
- Wygraj mi tego misia! - wskazała na dużą, uśmiechniętą padnę o błękitnych oczach.
- Czym mogę służyć? - podszedł do nas młody chłopak.
- Co zrobić, żeby wygrać to tam? - wskazałem na pandę.
- Strzelić do 10 kaczek, to najwyższa nagroda. - uśmiechnął się. - To chce Pan?
- Niech będzie, byleby była zadowolona. - skinąłem głową w stronę uśmiechniętej Tiny. Chłopak podał mi pistolet, wstukał coś w komputerze i kazał mi się przygotować.
- Trzy.. Dwa.. Jeden.. Już. - jakieś półtorej metra ode mnie była wielka tablica, na której przemieszczały się tekturowe kaczki. Z chwili na chwilę poruszały się co raz szybciej. Skupiłem się i przestrzeliłem 6.
- Przegrał Pan. - oznajmił sprzedawca smutnym głosem, gdy czas się skończył.
- Jeszcze raz. - wyciągnąłem kilka banknotów, za które zapłaciłem kolejne dwie tury.
Za drugim razem strzeliłem do 5 kaczek, a za trzecim do 8.
- Chyba nie masz dzisiaj szczęścia. - zaśmiała się dziewczyna.
- Ile chcesz za tego misia? - zapytałem, a chłopak się zaśmiał.
- Daj 15 i będziemy kwita. - sięgnął na najwyższą półkę i podał pandę Tinie, która zaczęła się śmiać. Wyciągnąłem kolejne banknoty, zapłaciłem i odeszliśmy.
- Zadowolona?
- Tak, dziękuję. - pocałowała mnie w policzek. - Nazwę go 'Nico'.
- Dlaczego tak? - objąłem ją ramieniem i poczułem ponowny ból żebra, który właściwie czułem przy każdym możliwym ruchu.
- COsimo FasaNI. - powiedziała podkreślając wybrane litery.
- Zawsze będę się do niego tulić, gdy Ciebie nie będzie.
- Ja zawsze będę. - pocałowałem ją w czubek głowy. Wyprostowałem się i rozejrzałem słysząc przy tym chrząknięcie. Spojrzałem pytającym wzrokiem na dziewczynę, która wskazała kciukiem na swoje usta. Zaśmiałem się, nachyliłem i złożyłem nieco namiętny pocałunek na jej ustach.
- Kocham Twoje usta. - jęknęła, a ja się zaśmiałem.
- Wiem, są idealne. Żaden facet takich nie ma. - oblizałem wargi, a ona wybuchnęła śmiechem.
- Za chwilę pomyślę, że jestem Twoją przykrywką, bo jesteś gejem.
- Oj, weź. - skrzywiłem się. - Moje ciało, jeżeli wiesz o co mi chodzi, reaguje tylko na kobiety.
- Mam nadzieję. - zaśmiała się. - To by była masakra, gdybyś okazał się gejem.
- Jakaś laska tak miała.. - usilnie próbowałem przypomnieć sobie jej imię, ale nie potrafiłem.
- Sophia Morinez. - przypomniała, a ja pokiwałem głową.
- Miała później nieźle przekichane. Wszyscy się śmiali, że była zła w łóżku i odraziła Jake'a do dziewczyn.
- Gdybyś mi coś takiego zrobił.. Przysięgam na wszystko..
- Wiem, słyszałem już dzisiaj od Monici. To Ty jesteś tą, która używa siły. - zażartowałem i wskazałem kciukiem na chłopaka idącego przed nami.
- Nie sądzisz, że ma niezły tyłek? - zapytałem całkiem poważnie, a ona wybuchnęła śmiechem.
- Cosimo, Cosimo Ty geju. - dźgnęła mnie w ramię. - Czekaj.. skoro wyznałeś mi dzisiaj miłość, to albo mnie kłamałeś, albo jesteś bi.. - spojrzała na mnie marszcząc brwi. Wyglądała bardzo poważnie.
- Weź, Ty chyba nie.. - zdezorientowałem się. - Ty tak na poważnie?
- A wyglądam jakbym żartowała?
- Nie, ale.. - nie wiedziałem co powiedzieć. Co się stało?
- Odpowiesz mi?
- Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Nie kłamałem. - powiedziałem całkowicie szczerze. Pocałowałem ją w skroń i wskazałem na namiot. Ruszyliśmy w jego stronę. Kiedy weszliśmy do środka ujrzałem w nim 4 stoły bilardowe z czego jeden był wolny.
- Umiesz grać?
- Gram od 6 roku życia, szykuj się. - powiedziała wyzywająco podchodząc do stołu.
- Rozłóż, a ja idę po picie. - wskazałem na barek niedaleko nas. Podszedłem do niego, kupiłem dwie cole i wróciłem do stołu, na którym były już ułożone wszystkie bile w formie trójkąta. Tina wybierała właśnie kij, tyłem do mnie. Wykorzystałem ten moment. Podszedłem do niej od tyłu i przytuliłem ją mocno całując przy tym w szyję.
- Nie cierpię tego. - westchnęła.
- Kochasz to.. - wyszeptałem jej do ucha i ponownie pocałowałem w szyję.
Dziewczyna chrząknęła, a ja się zaśmiałam.
- Wybierz lepiej swój kij. - chwyciła niebieską kredę i pomazała nią czubek kija. Zrobiłem po chwili to samo ze swoim kijem. Bile rozbijała Tina, jak profesjonalistka. Chyba się przeceniłem, aż boję się tej gry.

*  *  *
Po godzinie byliśmy już po paru partiach bilarda i za każdym razem wygrywała Tina. Była bardzo dumna i zadowolona z siebie, a ja się cieszyłem. Później zadzwoniła Monica i kazała nam przyjść do jakiegoś baru. Szybko dopiłem resztkę chyba już 4 coli, a dziewczyna dopiła piwo i poszliśmy w stronę baru, w którym czekali na nas przyjaciele.
- Wiesz.. to jest nie fair. - powiedziałem szturchając ją lekko w ramię. Dziewczyna szła trzymając dużą pandę pod lewą pachą.
- Co?
- To, że Ty możesz pić, a ja nie. Nawet nie wiesz jaką mam ochotę na piwo.
- Mam to gdzieś. - stwierdziła. - Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało, rozumiesz?
- Niech Ci będzie.. - westchnąłem głośno. Weszliśmy do baru i zaczęliśmy się rozglądać za przyjaciółmi. Ja jako pierwszy dostrzegłem Enza. Siedział z Monicą przy barze. Tina ruszyła w ich stronę, ale ja chwyciłem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
- Co jest? - zapytała.
- Boli mnie. - odparłem zgodnie z prawdą. - A dzisiaj jesteśmy razem i nie chcę tego zepsuć, mogę się napić? - spojrzałem na nią spojrzeniem pełnym nadziei.
- Cosimo, a co jak..
- Nic się nie stanie. - przerwałem jej. - Obiecuję, tylko dzisiaj.
- Ale nie nawal się. - uśmiechnęła się niepewnie.
- Dziękuję kochanie. - pocałowałem ją w policzek. - Dzisiaj to Ty mnie pilnujesz. - uśmiechnąłem się i podszedłem do przyjaciela. Usiadłem na hokerze obok niego i ręką przywołałem kelnera.
- 4 po proszę. - wskazałem na kieliszki.
- Co z Tiną?
- Odpuściła. - uśmiechnąłem się. - Wiem co zaśpiewam, jest tutaj karaoke? - rozejrzałem się, a Enzo wskazał palcem na scenę.
- Myślisz, że czemu wybrałem akurat ten bar? - zaśmiał się. - Co zaśpiewasz?
Napił się piwa i spojrzał na mnie zamglonym spojrzeniem. To nie było jego pierwsze ani drugie piwo.
- Od Johna Legend'a - All of me. - uśmiechnąłem się. - I zagram na gitarze jeśli tutaj jest.
- Mocne.
- A Ty?
- Dołączę do Ciebie na perkusji,
- Będziesz coś śpiewać?
- Make you feel my love.. - zanucił i dopił piwo. Młody kelner postawił dwa kieliszki przede mną i dwa przed Enzem.
- Nasze zdrowie przyjacielu. - lekko uderzyłem w jego kieliszek, podniosłem, przyłożyłem do ust, przechyliłem i wypiłem. Chłopak zrobił to samo. Wziąłem kolejny kieliszek i wychyliłem się tak, aby Tina mnie zobaczyła.
- Za Twoje zdrowie, kochanie. - nie była zadowolona, nawet się nie uśmiechnęła, ale nie przejąłem się tym. Przejdzie jej. Zamówiłem kolejne dwie kolejki.
- Ej. - przyjaciel szturchnął mnie łokciem. - Co Tima trzyma?
- Wygrałem jej na strzelnicy pandę. - wyszczerzyłem się zadowolony.
 - Przekupił sprzedawce, żeby sprzedał. - podeszła do mnie Tina, a chłopak wybuchnął śmiechem. Dziewczyna usiadła na moim kolanie i zabrała jeden kieliszek.
- Za nas. - stuknęła o mój i wypiła, zrobiłem to samo.
- Nie zamawiaj mu już. - szepnęła mi do ucha wskazując na Enza, który odwrócił się w stronę Monici.
- Nie jest zbytnio zadowolona, że już jest wstawiony, a jest wcześnie.
- Dobrze. - uśmiechnąłem się. - Napijesz się czegoś, tak w ogóle?
- Piwo możesz mi zamówić.
Przywołałem barmana, zamówiłem dwa piwa i objąłem w pasie Tinę.
- A jak tam z Twoim tatą? - zapytałem, bo dawno tego nie robiłem.
- Ucieszył się, gdy powiedziałam mu, że mam chłopaka.
- Dlaczego?
- Bo stwierdził, że będę bezpieczna, kochana i nie będę miała takich humorków jakie mam często.
- Miałaś humorki?
- Okropne, jakbym w ciąży była. - zaśmiała się. - Ale nie byłam.
- Wiesz, domyślam się. - jęknąłem, a ona się zaśmiała.
Barman w między czasie ustawił na bufecie dwa kufle z piwem.
- A co u Twojej siostry? Dojechała już.. - zmarszczyłem brwi usiłując przypomnieć sobie gdzie miała pojechać na wakacje jej siostra z chłopakiem.
- Do Francji. - przypomniała upijając łyk. - Dojechała. Dzwoniła wczoraj i zachwycała się tym jak tam jest pięknie. Musimy się tam kiedyś wybrać. - uśmiechnęła się, nachyliła i pocałowała w usta.
- Zapniemy kłódkę na słynnym moście przez co nasza miłość będzie trwać wiecznie.
- Będzie opisywana w książkach jako najbardziej namiętna miłość wszech czasów.. - rozmarzyła się Tina po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Zrobiłem kilka kolejnych łyków piwa, przeprosiłem dziewczynę i podszedłem do Enza.
- Jestem gotowy, mam napływ odwagi.
- Dobra, to chodź ze mną. - wstał i chwiejnym krokiem podszedł do DJ'a. Powiedział mu coś na ucho na co tamten przytaknął z uśmiechem. Wskazał mi na krzesełko przy mikrofonie i gitarę stojącą niedaleko.
- Słuchajcie, teraz jest specjalna dedykacja. - DJ przerwał muzykę, a wszyscy spojrzeli w naszą stronę. Przewiesiłem gitarę na ramieniu i usiadłem na krześle.
- Ze specjalną dedykacją dla Tiny Amiccuci.. Cosimo Fasani zaśpiewa specjalnie dla Ciebie piosenkę 'All of me'. Powodzenia, przyjacielu. - poklepał mnie po ramieniu. Enzo usiadł już za perkusją, a ja zacząłem powoli grać na gitarze. Po chwili dołączył do mnie przyjaciel i zacząłem śpiewać. Na początku nie sądziłem, że ta piosenka nie będzie dobrze brzmieć z perkusją, ale Enzo wiedział co robić. Nie przypuszczałem nawet, że słowa będą wychodzić z moich ust z taką łatwością. Całą piosenkę śpiewałem patrząc na Tinę, która była w szoku, ale uśmiechała się szeroko. Pod koniec piosenki razem z Monicą podeszła pod scenę i obie zaczęły piszczeć.
 - 'I give you all of me.
And you give me all of you, all' - skończyłem piosenkę, wstałem i się ukłoniłem się razem z Enzem i odłożyłem gitarę.
- Masz niezły głos. - powiedział DJ i podniósł moją dłoń do góry.
- Brawa do niego, ludzie! - krzyknął po czym rozległy się gromkie brawa. - Przedstawisz nam swoją dziewczynę? - zapytał do mikrofonu. Spojrzałem automatycznie na Tinę, która uśmiechnęła się szeroko. Podałem jej dłoń, którą chwyciła i weszła na scenę. Stanęła obok mnie, spojrzeliśmy. Zobaczyłem kilka dziewczyn, które mierzą wściekłym wzrokiem Tinę.
- Ile jesteście razem?
- Jutro 7 dni. - powiedziałem zanim dziewczyna zdążyła otworzyć usta. - I już teraz kocham ją jak szaleniec. - podniosłem ją na ręce, a ona pisnęła.
- Jesteście przesłodcy. - uśmiechnął się chłopak. - Życzę wam, żebyście byli razem jak najdłużej. - przytulił mnie i Tinę po czym spojrzał na tłum, który wcale nie był cichy. Dużo osób piszczało, klaskało i coś wołało.
- A teraz drugi romantyk! - wskazał na Enza. - On zaśpiewa 'Make you feel my love'! - zawołał, rozległy się okrzyki i brawa.
- Zagrać Ci na gitarze? - zapytałem, a on zaprzeczył głową i wskazał na fortepian za sobą. Enzo gra na tym instrumencie i na perkusji od 10 -tego roku życia. Ja zacząłem w tym samym wieku grać na gitarze, razem uczęszczaliśmy na lekcje. Razem z Tiną zeszliśmy ze sceny i podeszliśmy do baru. Zrobiłem łyk piwa.
- Nie wiedziałam, że potrafisz tak śpiewać! I grać! - powiedziała podekscytowana.
- Miałem tremę.. - przyznałem. - Ale czego nie robi się dla takiej dziewczyny jak Ty?
Przygryzła wargę przez co wyglądała seksownie.
- Kocham, gdy to robisz.. - szepnąłem i sięgnąłem po kufel. Zrobiłem kilka łyków i dostrzegłem, że napój się skończył.
- Nie pij więcej. - szepnęła kładąc dłonie na moich kolanach. - Chciałabym Ci coś jeszcze pokazać, ale to jak będziemy sami. - puściła mi oczko i pociągnęła za rękę w stronę sceny. Mimo dużej ilości wypitego alkoholu, Enzo śpiewał i grał całkiem nieźle. Nie usłyszałem ani jednego błędu ani zająknięcia. Cały czas patrzył na Monicę, widać, że jest w niej bardzo zakochany.
Objąłem Tinę w pasie, ona zarzuciła swoje chude ręce na moją szyję i oparła głowę o moją klatkę piersiową. Moje ręce z talii powędrowały na biodra. Uśmiechnąłem się, bo mnie nie odepchnęła.
Po chwili piosenka się skończyła, DJ także i Enzowi kazał przedstawić swoją dziewczynę, oczywiście to zrobił. Chłopak ledwo już stał na nogach, dzisiaj za dużo wypił. Monica musiała go przytrzymywać, żeby nie spadł. Kiedy schodził ze sceny, od razu podszedłem do niego i chwyciłem go. Chłopak zarzucił swoją rękę na moją szyję i razem wyszliśmy z baru.
- Było zajebiście stary! - powiedział, prawie krzyknął. - Myślisz, że Monica wie jak bardzo ją kocham? - zapytał. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że dziewczyna szła zaraz za nami i na pewno to słyszała.
- Na pewno to wie. Sama Cię kocha.
- Stary! Wiesz co? Do nikogo nigdy nie miałem takiego uczucia jak mam do niej.. Byłem z wieloma, ale tylko na nią moje serce czekało.
Odwróciłem się i spojrzałem na Monice, która się zaczerwieniła, ale uśmiechnęła się szeroko. Skinąłem na niego głową, podeszła od razu i wzięła go pod ramię.
- Kochanie, moje serce jest tylko Twoje. - powiedziała i pocałowała go w policzek.
- Dasz sobie z nim radę? - zapytałem, a ona z wielkim uśmiechem na twarzy przytaknęła.
Zostawiłem ich i podszedłem do Tiny. Objąłem ją w pasie i pocałowałem w skroń. Serce Enza należy do Monici, a moje należy do niej. Przyciągnąłem ją do siebie przez co nieco zwolniliśmy.
- Cieszę się, że jesteśmy razem. - przejechała ręką po mojej klatce piersiowe.
- Nawet nie wiem ile to dla mnie znaczy. Marzyłem o Tobie od. -ugryzłem się w język. Ja się dowie ile razy o niej śniłem i od kiedy za nią szalałem to będzie mi to wytykać do końca życia.
- Od kiedy? - zmarszczyła brwi z uśmiechem.
- Nieważne. - jęknąłem i pokazałem jej język. - Będziesz mi dokuczać, a tego nie chcę.
- No Cosimo, no! - tupnęła nogą, a ja się zaśmiałem. Uwielbiam patrzeć jak się wkurza. Jej oczy od razu robią się większe, tupie nogą, a jej głos.. On jest najlepszy! Taki jakby miała chrypkę. Zawsze ma taki jak unosi głos. Widać i słychać z daleka, że jest rodowitą Włoszką z krwi i kości.
- Od zawsze kochanie. Gdy tylko Cię zobaczyłem.. od tamtego czasu śliniłem się na Twój widok. - powiedziałem śmiejąc się, ona także zaczęła się śmiać.
- Ja.. ślinię się tylko na widok jedzenia, masz coś z jamą ustną.
Widać, że jest mądra i zawsze ma świadectwo z wyróżnieniem. Wszystko by potrafiła wyjaśnić.
- Możesz sprawdzić, jeżeli tylko chcesz. - wyszczerzyłem się, a ona stanęła na przeciwko mnie torując mi tym samym drogę.
- Dobra. - prawą dłonią podniosła mi górną wargę, a lewą rozszerzyła usta. Zaczęliśmy się śmiać. Po chwili wplotła ręce w moje włosy i przyciągnęła mnie do siebie. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Trzymałem dziewczynę w pasie i napawałem się tą chwilą jak każdą, gdy nasze usta się stykały.
- Nie chcę przeszkadzać.. - powiedziała Monica, która w magiczny sposób znalazła się obok nas.
- Ale Enzo nie daje rady. - wskazała ręką na chłopaka, który leżał na ziemi i się śmiał.
Na jego widok wybuchnąłem śmiechem, a dziewczyna westchnęła głośno. Podszedłem do niego od razu i podniosłem.
- Ty matole, żeś wszystko zjebał. - wyśmiałem go, a on wybełkotał coś pod nosem.
Szybko doszliśmy do domu, w którym położyłem chłopaka do łóżka.
- Ja też idę się położyć.. - Monica wskazała na puste miejsce obok chłopaka.
- Spijcie dobrze, my się jeszcze przejdziemy. - oznajmiła Tina i zamknęła za sobą drzwi.
- Chodź. - pociągnęła mnie za rękę. Weszliśmy przez jakieś drzwi do garażu, w którym był skuter.
- Umiesz jeździć, prawda? - podała mi kluczyki.
- Mnie pytasz? - zakpiłem i założyłem jej na głowę kask, później sobie. Usiadłem na skuterze, ona za mną. Przyciśnięciem guzika otworzyła drzwi garażowe, a ja odpaliłem silnik. Wyjechałem, a dziewczyna zamknęła garaż. Pojechałem za wskazówkami dziewczyny i wylądowaliśmy na pustej już plaży.
- Gdy tutaj mieszkałam.. zawsze przychodziłam właśnie tutaj.
- Z Paulem? - burknąłem, a ona pokręciła głową.
- Z Rebeką. Przesiadywałyśmy tu godzinami, gdy było nam źle. Kiedy stało się coś u niej, albo u mnie.. potrafiłyśmy siedzieć w ciszy przez 2 godziny.
- To po co siedziałyście w ciszy? Nie lepiej było samej przyjść?
- Nie. - spojrzała na mnie i zrobiła głupkowatą, zirytowaną minę. - Siedzenie w milczeniu niekiedy jest lepsze niż rozmowa. Możesz przemyśleć na spokojnie wszystko i przy tym być przy najbliższej osobie.
- Tak o tym nigdy nie myślałem. - chwyciłem ją za dłoń i weszliśmy na plaże. Ściągnęliśmy buty, przeszliśmy kawałek i usiedliśmy na piasku, który był chłodny. Tina usiadła pomiędzy moimi nogami, więc przytuliłem ją od tyłu i pocałowałem w szyję. Tym razem się nie opierała.
- Już Ci to nie przeszkadza? - zaśmiałem się i posmyrałem jej szyję nosem.
- Jesteśmy sami, więc nie. -zaśmiała się, a ja ponownie zacząłem całować ją po szyi. Czułem jak po jej ciele przechodzą dreszcze. Przyssałem się do jednego z miejsc na szyi i zrobiłem jej malinkę. Dziewczyna zaśmiała się, gdy tylko się od niej oderwałem.
- Jestem oznaczona, tak?
- Tylko moja. - wyszeptałem jej do ucha, które po chwili pocałowałem.
- Kocham Cię Cosimo, wiesz? - wyszeptała i odwróciła głowę tak, aby na mnie spojrzeć. - Jesteś najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam.
- O, kochanie. - uśmiechnąłem się. - Kocham Cię też. - pocałowałem ją w policzek. - Znamy się krótko, a mam wrażenie jakbym Cię znał wieki.
- Mam to samo. To chyba prawdziwa miłość, wiesz? - spojrzała na mnie, a ja pocałowałem ją w usta.
- Zrobimy coś, czego dawno nie robiłam? - zapytała, a ja przytaknąłem głową. Dziewczyna wstała i położyła się obok mnie. Objąłem ją ramieniem, a ona wskazała palcem wskazującym na niebo.
- Piękna gwiazda. - powiedziała zadowolona. - Kiedyś co wieczór patrzyłam w niebo, ale siostra wyjechała.
- A spałaś kiedyś pod gołym niebem? - zapytałem wciąż patrząc w niebo.
- Nie.
- Ja kiedyś, z Enzem i Jen. Super było, musisz kiedyś spróbować. - uśmiechnąłem się na samo wspomnienie tych dwóch nocy. Pierwszy raz spałem z Jen, wybraliśmy się na ognisko, do rana grałem na gitarze, a ona śpiewała. Głosu złego nie ma. A druga noc była z Enzm. Piliśmy do upadłego i za dużo nie pamiętam, ale wiem, że było super. Mam nadzieję, że z Tiną też kiedyś zostaniemy na noc pod gołym niebem.
- Cosmo.. - szepnęłam, a ja otworzyłem oczy, które miałem zamknięte. Nawet nie zorientowałem się kiedy je zamknąłem. - Dziękuję Ci za dzisiejszy dzień i przepraszam za tego palanta, Paula.
- Tobie też dziękuję, kochanie. - pocałowałem ją w czubek głowy. - Mam nadzieję, że zawsze będzie tak perfekcyjnie jak teraz.

 ------------------------------------------------------
Przepraszam za nieobecność, na pocieszenie gif Monici i Enza ;)