Rozdział 8
Siedziałem w ciszy na balkonie. Dochodziła 5 nad ranem, nie potrafiłem zasnąć. Tina nie chciała ze mną rozmawiać, po tym jak przestała płakać poszła po prysznic i zasnęła na kanapie. Ja natomiast wziąłem z lodówki butelkę piwa, papierosy i usiadłem na fotelu na balkonie. Paliłem jednego za drugim. Bolało mnie to, że ona cierpi. Nie wiem co się wydarzyło, ale musiało to być poważne. Gdybym tylko wiedział kto ją tak skrzywdził.. Na pewno bym tej osobie tego nie podarował. Z drugiej strony ucieszyło mnie to, że to właśnie do mnie przyszła. Owszem, wspomniała o Monice, ale ma wiele znajomych, spośród których przyszła akurat do mnie. Teraz muszę stanąć na wysokości zadania i jej pomóc. Poprawić jej samopoczucie, rozweselić i chyba nawet wiem jak to zrobić.
- Mogę? - spojrzałem w prawo i zobaczyłem Tinę. Stała boso w szerokiej bluzie, która zakrywała jej połowę nóg. Kiwnąłem głową, a ona usiadła obok na krześle.
- Nie spałeś w ogóle?
- Nie, myślałem. - szepnąłem i kątem oka spojrzałem na dziewczynę. - Lepiej Ci?
- Powiedzmy. - pokiwała głową.-Dziękuję Ci, że bez wyjaśnień mnie wpuściłeś i w ogóle..
- Możesz na mnie liczyć. - uśmiechnąłem się.
- Pewnie oczekujesz, żebym Ci wszystko..
- Nie trzeba. - przerwałem jej i spojrzałem w dal. Słońce już powoli zaczynało wschodzić. - Jak będziesz gotowa.. Jak będziesz chciała to mi powiesz. Teraz niczego nie oczekuję, chcę tylko, żebyś się uśmiechnęła.
- Dlaczego taki dla mnie jesteś? - zapytała lekko zdezorientowana. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. - Jesteś taki miły, bezinteresowny.. Mówisz, że mogę Ci ufać, o nic nie wypytujesz..
- Po prostu.. - przełknąłem ślinę i zacząłem się zastanawiać jak dobrze dobrać słowa. Usiadłem bokiem i spojrzałem na dziewczynę. - Zależy mi na Tobie i na Twoim szczęściu. Ja wiem, że znamy się krótko i jest to dziwne, ale tak mam.
- Szybko przywiązujesz się do ludzi.. - podsumowała. - Więc.. - uśmiechnęła się. - Zależy Ci na mnie.
- Zależy. - potwierdziłem. - Jesteś wyjątkową dziewczyną.
- Wiem. - zaśmiała się i wstała. - Chodź do środka.
- Mam plan na dzisiaj. - powiedziałem i wstałem.
- Biorę w nim udział?
- Głupio pytasz. - uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę drzwi do środka. - Idziesz? To miejsce, do którego chcę iść otwierają dopiero o 8, więc.. Może obejrzymy jakiś film? Mam całkiem niezłą kolekcję.
- W sumie, to jestem za! Masz bardzo wygodną kanapę. - zaśmiała się.
- Na jaki film masz ochotę? - zapytałem wchodząc do pokoju gościnnego. Dziewczyna usiadła na kanapie, oparła się o oparcie i przytuliła do siebie poduszkę. Ja natomiast otworzyłem półkę z filmami.
- Zaufam Twoim gustom. - odparła, a ja zacząłem szukać jakiegoś w miarę normalnego filmu. W końcu znalazłem 'Szybcy i Wściekli'. Puściłem i położyłem się obok Tiny.
- Mam nadzieję, że lubisz akcje. Wyścigi i te sprawy.
- I tak zasnę, więc.. - wzruszyła ramionami i przybliżyła się do mnie. Położyła głowę na moim ramieniu i zaczęła oglądać film. Jej powieki z minuty na minutę coraz wolniej się otwierały, więc dziewczyna zasypiała, podobnie jak ja. Po pierwszych 15 minutach filmu odpłynąłem.
* * *
- Cosimo.. - obudził mnie kobiecy głos. Na początku myślałem, że to anioł... gdy otworzyłem oczy, stwierdziłem, że się nie myliłem. Nade mną nachylała się Tina. Na twarzy miała uśmiech.
- Wstajesz? - zapytała i zaśmiał się cicho.
- Czy ja śnię, czy anioł naprawdę mnie obudził? - wymsknęło mi się, na co ona zaczęła się śmiać. Odchylił się do tyłu, a ja usiadłem. Tina wciąż miała uśmiech na twarzy.
- Coś się stało, albo coś? Jakoś dziwnie wyglądam? - zapytałem nieco zdziwiony. Owszem, cieszy mnie to, że dziewczyna ma dobry humor, ale parę godzin temu znosiła się płaczem.
- Przemyślałam sobie parę spraw i w ogóle.. I doszłam do wniosku, że życie jest tak krótkie, że nie warto popadać w depresje, smutki i tak dalej. Trzeba korzystać jak najlepiej z życia, więc.. Ten dzień będzie udany.
- Doszłaś do dobrego wniosku. - przyznałem. - I owszem, dzień będzie udany, to Ci obiecuję. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na zegarek. Dochodziła 10.
- Idę się ubrać, chcesz coś?
- Nie masz damskich ubrań, co?
- W sekrecie przebieram się za kobiety i mam całą szafę babskich ciuszków. - szepnąłem, a ona wybuchnęła śmiechem. - Możesz coś zabrać od mojej mamy.. chyba, że nie przeszkadzają Ci męskie T-shirty.
- Ale ten.. - wstała i zrobiła kilka kroków w moją stronę. - Bardziej chodziło mi o bieliznę..
- Nie mam różowego stanika, ale czarny się znajdzie. Wiesz, jestem niekiedy emo. - Tina ponownie zaniosła się śmiechem.
- Wiesz, chyba przeżyję w swoich ciuchach jeszcze jeden dzień. - stwierdziła, a ja wzruszyłem ramionami i się odwróciłem się po czym ruszyłem do swojego pokoju.
Ubrałem czarny t-shirt z napisem 'KISS ME UNDER MY' i rysunek wąsów i czarne szorty. Do kieszeni wsadziłem portfel i telefon, a na głowę nałożyłem okulary.
- Jestem gotowy. - zawołałem wychodząc z pokoju.
- Ja prawie. - odkrzyknęła Tina. Założyłem granatowe conversy i spojrzałem do lustra. Dzisiejszy dzień będzie idealny. Może dzisiaj w końcu do czegoś dojdzie pomiędzy nami. Chociaż.. Wolałbym ją uszczęśliwić, a później zajmować się sprawami pomiędzy nami. Ale czy ona nie będzie szczęśliwsza jakby miała chłopaka, na którym zawsze może polegać?
Patrząc w lustro ujrzałem siebie i.. Tinę. Dziewczyna stanęła obok mnie z uśmiechem.
- Jestem gotowa.
- Mam nadzieję, że nie boisz się jeździć na motorze.
- Nie, lubię poczuć niekiedy adrenalinę.
- To masz. - podałem jej kask. - I jedziemy.
Wyszliśmy z mieszkania i w ciszy zbiegliśmy po schodach.
- Jesteś bezpiecznym kierowcą, prawda? - zapytała siadając za mną. Założyłem kask i odpaliłem motor.
- Pewnie. - parsknąłem śmiechem i odjechałem z piskiem opon.
Kiedy jechaliśmy przez centrum z dość dużą prędkością, podniosłem przednią oponę, przez co dziewczyna zaczęła piszczeć, a ja się śmiać. Zatrzymałem się obok baru, w którym wczoraj z Enzem jadłem śniadanie.
Zgasiłem silnik i kiedy dziewczyna zeszła z motoru, zrobiłem to samo.
- Ty debilu. - krzyknęła i lekko uderzyła mnie w klatkę piersiową. - Chcesz, żebym zawału dostała?!
- To, to jeszcze nic. - zaśmiałem się krótko i wskazałem na wejście do baru.
- Byłaś tutaj już kiedyś? - zapytałem, a dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy. Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem do środka. Tak, ja Cosimo odważyłem się wziąć ją za rękę, a ona najwyraźniej nie miała nic przeciwko temu, co mi się podobało.
- Cześć Antonio. - powitałem chłopaka starszego ode mnie o 3 lata, który stał za ladą. Niski brunet ubrany w biały fartuch spojrzał na nas.
- Cosimo, czekałem na Ciebie. - powitał mnie rozkładając ręce. - Przed chwilą wyciągnęliśmy. Prost z pieca, jeszcze ciepłe. - Pokazał nam blachę pełną czekoladowych croissantów.
- Lubisz czekoladę? - spojrzałem na Tinę.
- Wskaż mi dziewczynę, która jej nie lubi.
Zaśmiałem się i spojrzałem na chłopaka.
- Poproszę dwa. Czy chcesz więcej?
- Nie, jeden zdecydowanie wystarczy. - odparła z uśmiechem.
- Cosimo.. - Antonio przyjrzał się dziewczynie. - Czemu nas nie przedstawisz?
- A, no tak. Przepraszam, moja wina. Tina to Antonio, Antonio to jest Tina.
Podali sobie ręce. Chłopak spojrzał na mnie i na nią.
- Czekaj, to ta ślicznotka, o której opowiadałeś?
Chyba pobladłem ze strachu. Totalnie zapomniałem o tym, że opowiadałem Antoniemu o Tinie. Jak to wspaniała i piękna dziewczyna.
Chrząknąłem głośno.
- Antonio, jeszcze dwie kawy. - powiedziałem pośpiesznie patrząc na niego zdenerwowanym wzrokiem.
- Co mówił? - zapytała zaciekawiona dziewczyna. No tak, kto by o takie coś nie zapytał. Muszę uważać następnym razem co i przed kim mówię.
- Same plusy. - uśmiechnął się. - Kawę zrobi Ci Giuseppe. - wskazał ręką na bruneta, który stał po drugiej stronie pomieszczenia, za drugim blatem. Odwróciłem się niechętnie.
- Cześć Giu. Dwie kawy proszę. - zamówiłem i oparłem się rękoma o blat.
- To ta dziewczyna? - zapytał, a ja przytaknąłem patrząc w odwróconą sylwetkę dziewczyny. Antonio opowiadał jej o czymś, a ona go uważnie słuchała.
- Antonio jej to powie.
- Lepiej powiedz mi coś czego nie wiem.
- Ale nie wprost. - oparł się łokciami i spojrzał na mnie. - Zrobi to tak, że wyciągnie również od niej czy coś do Ciebie czuje. Zawsze tak robi, w większości przypadkach jego rozmowy z laskami kończą się związkiem.
- Czyli mam rozumieć, że..
- Jeżeli coś do Ciebie czuje, dowiesz się tego. Jak nie od niej, to od niego. - uśmiechnął się i podał mi dwie kawy. - Trzymaj i walcz o nią. To prawdziwa piękność.
Przytaknąłem, zabrałem kawy i podszedłem z powrotem do Tiny i Antoniego. On mrugnął do mnie okiem, a ona spojrzała na mnie.
- Cieszę się, że mnie tutaj przyprowadziłeś. - zabrała kawę. - Muszę zadzwonić do Monici, zaczekam na zewnątrz. Dołożyć Ci się?
- Nie, zwariowałaś? - oburzyłem się. - Za chwilę do Ciebie dojdę. - uśmiechnąłem się, a kiedy zniknęła za drzwiami spojrzałem na Antoniego.
- Co jej powiedziałeś?
- Prawdę
- To znaczy? Wszystko jej wygadałeś?
- Słuchaj. - oparł się rękami o blat. - Powiedziałem jej, że mówiłeś, że jest piękna i sympatyczna. Chwilę pogadaliśmy o Tobie i twierdzi, że jesteś słodki.
Uśmiechnąłem się i wbiłem wzrok w drzwi. Uważa, że jestem słodka? Czyli podobam jej się, tak?
- Chłopie, powiem Ci tylko jedno. Bierz sprawy w swoje ręce. - podał mi croissanty. - Na koszt firmy. - puścił mi prawe oko i poklepał po plecach.
- Dzięki stary. - kiwnąłem głową i wyszedłem z baru szybkim krokiem. Tina siedziała na ławeczce obok mojego motoru i pisała coś na telefonie.
- I co u Monici? - zapytałem siadając obok niej.
- Nie dodzwoniłam się, napisałam jej sms'a. - odłożyła telefon i napiła się kawy. Podałem jej rogala i sam zacząłem jeść.
- Tu są najlepsze croissanty i kawy w całym mieście.
- W tym się zgodzę. - przytaknęła. - Co chcesz dzisiaj robić?
- Zobaczysz, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
- Na pewno. W ogóle.. Mogę zadać Ci pytanie, na które odpowiesz mi szczerze? - zapytała całkiem poważnie.
- Jasne, pytaj. Jestem jak otwarta księga. - napiłem się kawy i spojrzałem na Tinę.
- Czy.. Czy Enzo traktuje poważnie związek z Monicą?
- Chodzi Ci o to, czy ją skrzywdzi, tak?
- Mhm. - przytaknęła. - Wiesz, nie chcę, żeby cierpiała.
- Nikt nie chce, aby jego przyjaciel cierpiał.. - szepnąłem i chwile pomyślałem. - Jeżeli chodzi o Enza.. Hm, parę dziewczyn przez niego płakała, ale.. jeżeli chodzi o Monicę to co innego. On od dłuższego czasu mówił o niej jak o dziewczynie idealnej. To prawdziwe zakochanie, tak mi się przynajmniej wydaje. Na pewno jej nie zdradzi, tego jestem w stu procentach pewien.. A jakby ją nie daj Boże skrzywdził.. Sam wybiję mu zęby. - powiedziałem ostrożnie dobierając słowa. Napiłem się kawy i ugryzłem croissanta.
- Czemu?
- Bo widzisz, my patrzymy na związki inaczej. Mu chyba wszystkie związki były obojętne, a teraz ma Monicę, dziewczynę, o której marzył i nie pozwolę mu tego zaprzepaścić.
- A Ty jaki jesteś? Znaczy, powiedziałeś, że patrzycie inaczej..
- Ja w życiu nie skrzywdziłbym żadnej dziewczyny. Czy z nią jestem czy nie, a on raczej.. Hm, jakby to tak w miarę dobrze ująć.. Kiedyś zmieniał je jak rękawiczki i raczej nie dbał o ich uczucia, czego ja nie rozumiem. Moi rodzice mnie wychowali tak, aby szanował kobiety, a on.. raczej ma to gdzieś.
- Jesteś prawdziwym mężczyzną w takim razie. Gatunek wymierający. - zaśmiała się.
- Ej, ej. To nie nasza wina, tylko rodziców. Oni nas wszystkiego uczą..
- Gdybyście chcieli to sami byście się tego nauczyli.
- A wy to niby takie idealne, co? - parsknąłem. - Ilu było facetów, którzy przez kobiety popełnili samobójstwo?
- Zmuszacie nas do tego!
- Do czego? - zakpiłem. - Do krzywdzenia nas?
- Dobra, koniec. - powiedziała głośno. - Bo się jeszcze pokłócimy. Ja Cię nie skrzywdzę, Ty mnie też i będzie dobrze. - uśmiechnęła się i dopiła kawę.
- A ty jaka jesteś? - zapytałem, a ona spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. - No wiesz, w związku. Powiedziałem Ci o Enzie i o sobie, a Ty?
- Hm.. - oparła się o oparcie ławki i spojrzała w niebo. - Ja raczej jestem typem romantyczki.
- To tak jak ja, w sumie. - przerwałem jej, a ona się uśmiechnęła.
- Nie rozumiem lasek, które zdradzają swoich chłopaków na prawo i lewo. W sumie to myślimy tak samo jeżeli chodzi o związki.
- Właśnie widzę. - zgniotłem opakowanie po croissancie.
- To znaczy, że mielibyśmy idealny związek. - zaśmiała się i spojrzała mi w oczy. - Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - jej piękne, brązowe oczy wciąż wpatrzone były we mnie. Miałem ochotę pokonać tą granicę między nami i najzwyczajniej w świecie ją pocałować. Dotknąć jej ust, o których marzę od dłuższego czasu. Chciałbym to zrobić, ale każdy wie, że brakuje mi odwagi. Niestety, jestem chyba najbardziej wstydliwym chłopakiem wobec kobiet jaki istnieje.
- Cosimo?
- Przepraszam, zamyśliłem się. O co pytałaś?
- Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia. - powtórzyła z głupkowatym uśmiechem na twarzy. W pierwszej chwili chciałem odpowiedzieć jej : ' Pewnie, że wierzę. Kiedy tylko Cię zobaczyłem zakochałem się po uszy', ale się powstrzymałem. Jeszcze stwierdziłaby, że jestem dziwny, co pewnie jest prawdą, ale niech jeszcze myśli, że jestem normalny.
- Wierzę, wierzę. Choć to takie dziwne trochę, ale jaki byłby ze mnie romantyk, jeżeli bym w to nie wierzył? - zażartowałem. - A Ty? Wierzysz?
- Owszem. - przytaknęła. - Chociaż nie każda jest prawdziwa.
- Jest wiele nieprawdziwych rzeczy na tym świecie.
- Świat jest taki.. dziwny, nie sądzisz? - założyła nogę na nogę i wpatrzyła się w chodnik.
- Wtargnęliśmy na głupie tematy. - zauważyłem. - Ale pozwolisz, że cofnę się do poprzedniego tematu?
- Zakochania od pierwszego spojrzenia?
- Nie. Do miłości, związków.
- Co chciałbyś wiedzieć?
- Czy.. - zacząłem i spojrzałem w dal. - Czy Twoim zdaniem istnieje przyjaźń damsko męska? - zapytałem i oczywiście na myśli miałem nas. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, tak? Osobiście, nie wierzę w taką przyjaźń i mam nadzieję, że w naszym wypadku skończy się jak u większości - związkiem.
- Wiesz, co? - wstała. Zrobiła dwa kroki do przodu, po czym odwróciła się i spojrzała na mnie z uśmiechem. - Istnieje, ale nie na długo. - uśmiechnęła się i 'puściła' mi oczko. - Jedziemy? Chcę wykorzystać cały dzień. - podeszła do motoru, a ja wstałem i wolnym krokiem ruszyłem w jej stronę. Czy.. Czy ona czytała mi w myślach? I czy sugeruje, że nasza przyjaźń przerodzi się w miłość?
Mimowolnie uśmiech wtargnął na moją twarz.
- Cosimo..- jęknęła i ubrała mi kask na głowę. - Nie rozmyślaj o miłości, tylko chodź. - zapięła mi kask, a mnie zamurowało. Czy ta dziewczyna na pewno nie potrafi czytać w myślach?
-----------------------------------
Mam nadzieję, że chociaż trochę się podobał. ;) Rozdział krótki z powodu braku weny, ale następny będzie dłuższy!
Siedziałem w ciszy na balkonie. Dochodziła 5 nad ranem, nie potrafiłem zasnąć. Tina nie chciała ze mną rozmawiać, po tym jak przestała płakać poszła po prysznic i zasnęła na kanapie. Ja natomiast wziąłem z lodówki butelkę piwa, papierosy i usiadłem na fotelu na balkonie. Paliłem jednego za drugim. Bolało mnie to, że ona cierpi. Nie wiem co się wydarzyło, ale musiało to być poważne. Gdybym tylko wiedział kto ją tak skrzywdził.. Na pewno bym tej osobie tego nie podarował. Z drugiej strony ucieszyło mnie to, że to właśnie do mnie przyszła. Owszem, wspomniała o Monice, ale ma wiele znajomych, spośród których przyszła akurat do mnie. Teraz muszę stanąć na wysokości zadania i jej pomóc. Poprawić jej samopoczucie, rozweselić i chyba nawet wiem jak to zrobić.
- Mogę? - spojrzałem w prawo i zobaczyłem Tinę. Stała boso w szerokiej bluzie, która zakrywała jej połowę nóg. Kiwnąłem głową, a ona usiadła obok na krześle.
- Nie spałeś w ogóle?
- Nie, myślałem. - szepnąłem i kątem oka spojrzałem na dziewczynę. - Lepiej Ci?
- Powiedzmy. - pokiwała głową.-Dziękuję Ci, że bez wyjaśnień mnie wpuściłeś i w ogóle..
- Możesz na mnie liczyć. - uśmiechnąłem się.
- Pewnie oczekujesz, żebym Ci wszystko..
- Nie trzeba. - przerwałem jej i spojrzałem w dal. Słońce już powoli zaczynało wschodzić. - Jak będziesz gotowa.. Jak będziesz chciała to mi powiesz. Teraz niczego nie oczekuję, chcę tylko, żebyś się uśmiechnęła.
- Dlaczego taki dla mnie jesteś? - zapytała lekko zdezorientowana. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. - Jesteś taki miły, bezinteresowny.. Mówisz, że mogę Ci ufać, o nic nie wypytujesz..
- Po prostu.. - przełknąłem ślinę i zacząłem się zastanawiać jak dobrze dobrać słowa. Usiadłem bokiem i spojrzałem na dziewczynę. - Zależy mi na Tobie i na Twoim szczęściu. Ja wiem, że znamy się krótko i jest to dziwne, ale tak mam.
- Szybko przywiązujesz się do ludzi.. - podsumowała. - Więc.. - uśmiechnęła się. - Zależy Ci na mnie.
- Zależy. - potwierdziłem. - Jesteś wyjątkową dziewczyną.
- Wiem. - zaśmiała się i wstała. - Chodź do środka.
- Mam plan na dzisiaj. - powiedziałem i wstałem.
- Biorę w nim udział?
- Głupio pytasz. - uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę drzwi do środka. - Idziesz? To miejsce, do którego chcę iść otwierają dopiero o 8, więc.. Może obejrzymy jakiś film? Mam całkiem niezłą kolekcję.
- W sumie, to jestem za! Masz bardzo wygodną kanapę. - zaśmiała się.
- Na jaki film masz ochotę? - zapytałem wchodząc do pokoju gościnnego. Dziewczyna usiadła na kanapie, oparła się o oparcie i przytuliła do siebie poduszkę. Ja natomiast otworzyłem półkę z filmami.
- Zaufam Twoim gustom. - odparła, a ja zacząłem szukać jakiegoś w miarę normalnego filmu. W końcu znalazłem 'Szybcy i Wściekli'. Puściłem i położyłem się obok Tiny.
- Mam nadzieję, że lubisz akcje. Wyścigi i te sprawy.
- I tak zasnę, więc.. - wzruszyła ramionami i przybliżyła się do mnie. Położyła głowę na moim ramieniu i zaczęła oglądać film. Jej powieki z minuty na minutę coraz wolniej się otwierały, więc dziewczyna zasypiała, podobnie jak ja. Po pierwszych 15 minutach filmu odpłynąłem.
* * *
- Cosimo.. - obudził mnie kobiecy głos. Na początku myślałem, że to anioł... gdy otworzyłem oczy, stwierdziłem, że się nie myliłem. Nade mną nachylała się Tina. Na twarzy miała uśmiech.
- Wstajesz? - zapytała i zaśmiał się cicho.
- Czy ja śnię, czy anioł naprawdę mnie obudził? - wymsknęło mi się, na co ona zaczęła się śmiać. Odchylił się do tyłu, a ja usiadłem. Tina wciąż miała uśmiech na twarzy.
- Coś się stało, albo coś? Jakoś dziwnie wyglądam? - zapytałem nieco zdziwiony. Owszem, cieszy mnie to, że dziewczyna ma dobry humor, ale parę godzin temu znosiła się płaczem.
- Przemyślałam sobie parę spraw i w ogóle.. I doszłam do wniosku, że życie jest tak krótkie, że nie warto popadać w depresje, smutki i tak dalej. Trzeba korzystać jak najlepiej z życia, więc.. Ten dzień będzie udany.
- Doszłaś do dobrego wniosku. - przyznałem. - I owszem, dzień będzie udany, to Ci obiecuję. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na zegarek. Dochodziła 10.
- Idę się ubrać, chcesz coś?
- Nie masz damskich ubrań, co?
- W sekrecie przebieram się za kobiety i mam całą szafę babskich ciuszków. - szepnąłem, a ona wybuchnęła śmiechem. - Możesz coś zabrać od mojej mamy.. chyba, że nie przeszkadzają Ci męskie T-shirty.
- Ale ten.. - wstała i zrobiła kilka kroków w moją stronę. - Bardziej chodziło mi o bieliznę..
- Nie mam różowego stanika, ale czarny się znajdzie. Wiesz, jestem niekiedy emo. - Tina ponownie zaniosła się śmiechem.
- Wiesz, chyba przeżyję w swoich ciuchach jeszcze jeden dzień. - stwierdziła, a ja wzruszyłem ramionami i się odwróciłem się po czym ruszyłem do swojego pokoju.
Ubrałem czarny t-shirt z napisem 'KISS ME UNDER MY' i rysunek wąsów i czarne szorty. Do kieszeni wsadziłem portfel i telefon, a na głowę nałożyłem okulary.
- Jestem gotowy. - zawołałem wychodząc z pokoju.
- Ja prawie. - odkrzyknęła Tina. Założyłem granatowe conversy i spojrzałem do lustra. Dzisiejszy dzień będzie idealny. Może dzisiaj w końcu do czegoś dojdzie pomiędzy nami. Chociaż.. Wolałbym ją uszczęśliwić, a później zajmować się sprawami pomiędzy nami. Ale czy ona nie będzie szczęśliwsza jakby miała chłopaka, na którym zawsze może polegać?
Patrząc w lustro ujrzałem siebie i.. Tinę. Dziewczyna stanęła obok mnie z uśmiechem.
- Jestem gotowa.
- Mam nadzieję, że nie boisz się jeździć na motorze.
- Nie, lubię poczuć niekiedy adrenalinę.
- To masz. - podałem jej kask. - I jedziemy.
Wyszliśmy z mieszkania i w ciszy zbiegliśmy po schodach.
- Jesteś bezpiecznym kierowcą, prawda? - zapytała siadając za mną. Założyłem kask i odpaliłem motor.
- Pewnie. - parsknąłem śmiechem i odjechałem z piskiem opon.
Kiedy jechaliśmy przez centrum z dość dużą prędkością, podniosłem przednią oponę, przez co dziewczyna zaczęła piszczeć, a ja się śmiać. Zatrzymałem się obok baru, w którym wczoraj z Enzem jadłem śniadanie.
Zgasiłem silnik i kiedy dziewczyna zeszła z motoru, zrobiłem to samo.
- Ty debilu. - krzyknęła i lekko uderzyła mnie w klatkę piersiową. - Chcesz, żebym zawału dostała?!
- To, to jeszcze nic. - zaśmiałem się krótko i wskazałem na wejście do baru.
- Byłaś tutaj już kiedyś? - zapytałem, a dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy. Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem do środka. Tak, ja Cosimo odważyłem się wziąć ją za rękę, a ona najwyraźniej nie miała nic przeciwko temu, co mi się podobało.
- Cześć Antonio. - powitałem chłopaka starszego ode mnie o 3 lata, który stał za ladą. Niski brunet ubrany w biały fartuch spojrzał na nas.
- Cosimo, czekałem na Ciebie. - powitał mnie rozkładając ręce. - Przed chwilą wyciągnęliśmy. Prost z pieca, jeszcze ciepłe. - Pokazał nam blachę pełną czekoladowych croissantów.
- Lubisz czekoladę? - spojrzałem na Tinę.
- Wskaż mi dziewczynę, która jej nie lubi.
Zaśmiałem się i spojrzałem na chłopaka.
- Poproszę dwa. Czy chcesz więcej?
- Nie, jeden zdecydowanie wystarczy. - odparła z uśmiechem.
- Cosimo.. - Antonio przyjrzał się dziewczynie. - Czemu nas nie przedstawisz?
- A, no tak. Przepraszam, moja wina. Tina to Antonio, Antonio to jest Tina.
Podali sobie ręce. Chłopak spojrzał na mnie i na nią.
- Czekaj, to ta ślicznotka, o której opowiadałeś?
Chyba pobladłem ze strachu. Totalnie zapomniałem o tym, że opowiadałem Antoniemu o Tinie. Jak to wspaniała i piękna dziewczyna.
Chrząknąłem głośno.
- Antonio, jeszcze dwie kawy. - powiedziałem pośpiesznie patrząc na niego zdenerwowanym wzrokiem.
- Co mówił? - zapytała zaciekawiona dziewczyna. No tak, kto by o takie coś nie zapytał. Muszę uważać następnym razem co i przed kim mówię.
- Same plusy. - uśmiechnął się. - Kawę zrobi Ci Giuseppe. - wskazał ręką na bruneta, który stał po drugiej stronie pomieszczenia, za drugim blatem. Odwróciłem się niechętnie.
- Cześć Giu. Dwie kawy proszę. - zamówiłem i oparłem się rękoma o blat.
- To ta dziewczyna? - zapytał, a ja przytaknąłem patrząc w odwróconą sylwetkę dziewczyny. Antonio opowiadał jej o czymś, a ona go uważnie słuchała.
- Antonio jej to powie.
- Lepiej powiedz mi coś czego nie wiem.
- Ale nie wprost. - oparł się łokciami i spojrzał na mnie. - Zrobi to tak, że wyciągnie również od niej czy coś do Ciebie czuje. Zawsze tak robi, w większości przypadkach jego rozmowy z laskami kończą się związkiem.
- Czyli mam rozumieć, że..
- Jeżeli coś do Ciebie czuje, dowiesz się tego. Jak nie od niej, to od niego. - uśmiechnął się i podał mi dwie kawy. - Trzymaj i walcz o nią. To prawdziwa piękność.
Przytaknąłem, zabrałem kawy i podszedłem z powrotem do Tiny i Antoniego. On mrugnął do mnie okiem, a ona spojrzała na mnie.
- Cieszę się, że mnie tutaj przyprowadziłeś. - zabrała kawę. - Muszę zadzwonić do Monici, zaczekam na zewnątrz. Dołożyć Ci się?
- Nie, zwariowałaś? - oburzyłem się. - Za chwilę do Ciebie dojdę. - uśmiechnąłem się, a kiedy zniknęła za drzwiami spojrzałem na Antoniego.
- Co jej powiedziałeś?
- Prawdę
- To znaczy? Wszystko jej wygadałeś?
- Słuchaj. - oparł się rękami o blat. - Powiedziałem jej, że mówiłeś, że jest piękna i sympatyczna. Chwilę pogadaliśmy o Tobie i twierdzi, że jesteś słodki.
Uśmiechnąłem się i wbiłem wzrok w drzwi. Uważa, że jestem słodka? Czyli podobam jej się, tak?
- Chłopie, powiem Ci tylko jedno. Bierz sprawy w swoje ręce. - podał mi croissanty. - Na koszt firmy. - puścił mi prawe oko i poklepał po plecach.
- Dzięki stary. - kiwnąłem głową i wyszedłem z baru szybkim krokiem. Tina siedziała na ławeczce obok mojego motoru i pisała coś na telefonie.
- I co u Monici? - zapytałem siadając obok niej.
- Nie dodzwoniłam się, napisałam jej sms'a. - odłożyła telefon i napiła się kawy. Podałem jej rogala i sam zacząłem jeść.
- Tu są najlepsze croissanty i kawy w całym mieście.
- W tym się zgodzę. - przytaknęła. - Co chcesz dzisiaj robić?
- Zobaczysz, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
- Na pewno. W ogóle.. Mogę zadać Ci pytanie, na które odpowiesz mi szczerze? - zapytała całkiem poważnie.
- Jasne, pytaj. Jestem jak otwarta księga. - napiłem się kawy i spojrzałem na Tinę.
- Czy.. Czy Enzo traktuje poważnie związek z Monicą?
- Chodzi Ci o to, czy ją skrzywdzi, tak?
- Mhm. - przytaknęła. - Wiesz, nie chcę, żeby cierpiała.
- Nikt nie chce, aby jego przyjaciel cierpiał.. - szepnąłem i chwile pomyślałem. - Jeżeli chodzi o Enza.. Hm, parę dziewczyn przez niego płakała, ale.. jeżeli chodzi o Monicę to co innego. On od dłuższego czasu mówił o niej jak o dziewczynie idealnej. To prawdziwe zakochanie, tak mi się przynajmniej wydaje. Na pewno jej nie zdradzi, tego jestem w stu procentach pewien.. A jakby ją nie daj Boże skrzywdził.. Sam wybiję mu zęby. - powiedziałem ostrożnie dobierając słowa. Napiłem się kawy i ugryzłem croissanta.
- Czemu?
- Bo widzisz, my patrzymy na związki inaczej. Mu chyba wszystkie związki były obojętne, a teraz ma Monicę, dziewczynę, o której marzył i nie pozwolę mu tego zaprzepaścić.
- A Ty jaki jesteś? Znaczy, powiedziałeś, że patrzycie inaczej..
- Ja w życiu nie skrzywdziłbym żadnej dziewczyny. Czy z nią jestem czy nie, a on raczej.. Hm, jakby to tak w miarę dobrze ująć.. Kiedyś zmieniał je jak rękawiczki i raczej nie dbał o ich uczucia, czego ja nie rozumiem. Moi rodzice mnie wychowali tak, aby szanował kobiety, a on.. raczej ma to gdzieś.
- Jesteś prawdziwym mężczyzną w takim razie. Gatunek wymierający. - zaśmiała się.
- Ej, ej. To nie nasza wina, tylko rodziców. Oni nas wszystkiego uczą..
- Gdybyście chcieli to sami byście się tego nauczyli.
- A wy to niby takie idealne, co? - parsknąłem. - Ilu było facetów, którzy przez kobiety popełnili samobójstwo?
- Zmuszacie nas do tego!
- Do czego? - zakpiłem. - Do krzywdzenia nas?
- Dobra, koniec. - powiedziała głośno. - Bo się jeszcze pokłócimy. Ja Cię nie skrzywdzę, Ty mnie też i będzie dobrze. - uśmiechnęła się i dopiła kawę.
- A ty jaka jesteś? - zapytałem, a ona spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. - No wiesz, w związku. Powiedziałem Ci o Enzie i o sobie, a Ty?
- Hm.. - oparła się o oparcie ławki i spojrzała w niebo. - Ja raczej jestem typem romantyczki.
- To tak jak ja, w sumie. - przerwałem jej, a ona się uśmiechnęła.
- Nie rozumiem lasek, które zdradzają swoich chłopaków na prawo i lewo. W sumie to myślimy tak samo jeżeli chodzi o związki.
- Właśnie widzę. - zgniotłem opakowanie po croissancie.
- To znaczy, że mielibyśmy idealny związek. - zaśmiała się i spojrzała mi w oczy. - Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - jej piękne, brązowe oczy wciąż wpatrzone były we mnie. Miałem ochotę pokonać tą granicę między nami i najzwyczajniej w świecie ją pocałować. Dotknąć jej ust, o których marzę od dłuższego czasu. Chciałbym to zrobić, ale każdy wie, że brakuje mi odwagi. Niestety, jestem chyba najbardziej wstydliwym chłopakiem wobec kobiet jaki istnieje.
- Cosimo?
- Przepraszam, zamyśliłem się. O co pytałaś?
- Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia. - powtórzyła z głupkowatym uśmiechem na twarzy. W pierwszej chwili chciałem odpowiedzieć jej : ' Pewnie, że wierzę. Kiedy tylko Cię zobaczyłem zakochałem się po uszy', ale się powstrzymałem. Jeszcze stwierdziłaby, że jestem dziwny, co pewnie jest prawdą, ale niech jeszcze myśli, że jestem normalny.
- Wierzę, wierzę. Choć to takie dziwne trochę, ale jaki byłby ze mnie romantyk, jeżeli bym w to nie wierzył? - zażartowałem. - A Ty? Wierzysz?
- Owszem. - przytaknęła. - Chociaż nie każda jest prawdziwa.
- Jest wiele nieprawdziwych rzeczy na tym świecie.
- Świat jest taki.. dziwny, nie sądzisz? - założyła nogę na nogę i wpatrzyła się w chodnik.
- Wtargnęliśmy na głupie tematy. - zauważyłem. - Ale pozwolisz, że cofnę się do poprzedniego tematu?
- Zakochania od pierwszego spojrzenia?
- Nie. Do miłości, związków.
- Co chciałbyś wiedzieć?
- Czy.. - zacząłem i spojrzałem w dal. - Czy Twoim zdaniem istnieje przyjaźń damsko męska? - zapytałem i oczywiście na myśli miałem nas. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, tak? Osobiście, nie wierzę w taką przyjaźń i mam nadzieję, że w naszym wypadku skończy się jak u większości - związkiem.
- Wiesz, co? - wstała. Zrobiła dwa kroki do przodu, po czym odwróciła się i spojrzała na mnie z uśmiechem. - Istnieje, ale nie na długo. - uśmiechnęła się i 'puściła' mi oczko. - Jedziemy? Chcę wykorzystać cały dzień. - podeszła do motoru, a ja wstałem i wolnym krokiem ruszyłem w jej stronę. Czy.. Czy ona czytała mi w myślach? I czy sugeruje, że nasza przyjaźń przerodzi się w miłość?
Mimowolnie uśmiech wtargnął na moją twarz.
- Cosimo..- jęknęła i ubrała mi kask na głowę. - Nie rozmyślaj o miłości, tylko chodź. - zapięła mi kask, a mnie zamurowało. Czy ta dziewczyna na pewno nie potrafi czytać w myślach?
-----------------------------------
Mam nadzieję, że chociaż trochę się podobał. ;) Rozdział krótki z powodu braku weny, ale następny będzie dłuższy!